12.05.2011 Artykuł publikowany na łamach „Reportera”

Z posłem Wiesławem Ryglem (PSL) z Ropczyc a jednocześnie byłym doradcą Wojewody Podkarpackiego do spraw infrastruktury, a także dyrektorem wydziału infrastruktury Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie  rozmawiamy o przygotowywanej modernizacji linii kolejowej biegnącej przez powiat oraz o postępach w budowie autostrady. 

Od kilku lat wiadomo, że linia kolejowa będzie modernizowana by pociągi mogły osiągać prędkość do 160 km do godzinę, to prawda że będą łagodzone łuki torów w powiecie ropczycko-sędziszowskim?

Na pewno tak. Teraz z uwagi na charakter przetargu, który został rozstrzygnięty i umowę w systemie „projektuj i buduj” rozgrywają się kluczowe sprawy na deskach projektantów. Od tych rozwiązań projektowych najczęściej nie ma później odwrotu.

Co oznacza, że choć jest zwycięzca przetargu to nie ma projektu i nie znamy szczegółowych rozwiązań?

Tak, teraz ten projekt powstaje. Były pewne założenia koncepcyjne, które oznaczają, że projektant będzie się trzymał tych założeń, ale  jeśli w trakcie projektowania zderzy się np. z twardym stanowiskiem zarządcy drogi…to będzie to ostatni dzwonek do korekt.  Chcę podkreślić, że jesteśmy świeżo po modernizacji E40 i już w trakcje modernizacji otwieramy oczy, że tu nie ma takiego rozwiązania, tu nie ma lewoskrętu, tu brakuje czegoś tam, tak jak w Będziemyślu, na skrzyżowaniu w stronę Góry Ropczyckiej, i tak dalej.   Jest za późno, kiedy jest  już po przetargu na realizację, a wcześniej wykonano dokumentację i uzyskano pozwolenie wg szczegółowego projektu. To właśnie teraz projektanci ustalają  wespół z zarządcami dróg ostateczny kształt projektu.

Od tych zarządców słyszę jednak, że z koleją trudno się rozmawia…

Oczywiście nie jest to proste. Ja się nie dziwię czemu kolej nabiera wody w usta, bo tam są określone krótkie terminy na wykonanie dokumentacji a następnie na prace inwestycyjne. Wykonawcy projektu będą to robić głównie w oparciu o założenia, które zostały poczynione. A te założenia,  żeby dać przykład, są bardzo bolesne czasami. Tak stało się w przypadku ul. Zielonej w Ropczycach. Tutaj założono, że przy tego rodzaju trasie GP nie może być skrzyżowań zbyt często, bo to niezgodne z obowiązującym prawem.  W przypadku modernizacji linii kolejowej E-30 może być podobnie. Łagodzenie promieni łuków dla torów, eliminowanie jednopoziomowych skrzyżowań, będzie tu niezbędną koniecznością, bo celem jest zwiększenie prędkości pociągów. I teraz rzecz w tym, by środowisko, czyli zarządcy dróg i  mieszkańcy byli bardzo aktywnymi uczestnikami w procesie uzyskiwania tych decyzji lokalizacyjnych i bardzo skrupulatnie pilnowali tych rozwiązań. Te które zostaną teraz przyjęte będą po prostu nieodwracalne na długie lata.

 Przy okazji modernizacji  zmniejszy się liczba tych skrzyżowań, w tym sensie, że niektóre przejazdy kolejowe, które dzisiaj istnieją, zostaną zupełnie wyeliminowane? Mam na myśli sytuację, że nie będzie ani przejazdu, ani wiaduktu ani jakiegoś przejazdu podziemnego? Założenia są takie, że projektant nie  może odciąć  drogi od  układu komunikacyjnego. Ale może wykonać rozwiązanie tego typu, że będzie to dodatkowy objazd i tym samym wydłuży się np. połączenie drogowe. Rzecz jasna  powinny to być rozwiązania bezpieczniejsze dla użytkowników dróg i kolei. Z tym trzeba się liczyć i teraz jest czas, kiedy trzeba projektantom patrzeć na ręce. W momencie, kiedy zapadną stosowne decyzje pozwalające na budowę jakiekolwiek próby zmiany to będzie przysłowiowa „musztarda po obiedzie”. Moim zdaniem będzie bardzo trudno wtedy zmienić jakiekolwiek rozwiązanie techniczne, bo to wymaga przeprojektowania, dodatkowych uzgodnień, zajęcia nowego terenu i  będzie z tym poważny kłopot.  Tylko nadzwyczajne względy bezpieczeństwa mogą to usprawiedliwić. Krytyczne uwagi mieszkańców o ewentualnych niedogodnościach najpewniej nie znajdą uznania. Wynika to z obowiązku przestrzegania pozwoleń budowlanych, dokumentacji oraz zakresu umowy i specyfikacji przetargowej.

Pan się temu przygląda i ma kontakt ze samorządowcami. Są podejmowane działania, jest zainteresowanie ze strony wójtów, burmistrzów, starosty?  

Zainteresowanie jest, ale w mojej ocenie, jest to zainteresowanie niewystarczające. Samorządowcy powinni jeszcze bardziej   przycisnąć kolej, bo później i tak na nich głównie skupi się odium ewentualnego niezadowolenia. Jak znam życie dopiero  w trakcie budowy mieszkańcy są aktywni czyli wtedy, gdy na własne oczy będą obserwować prace budowlane. Tym bardziej, że postępowania administracyjne dotyczą właścicieli działek sąsiednich a nie żywotnie zainteresowanych użytkowników np. przejazdu kolejowego, którzy nie sąsiadują swoimi nieruchomościami z terenem objętym inwestycją.

 Kwestia budowy nowych przejazdów kolejowych łączy się z pytaniem o  łącznik powstającej autostrady A4 z drogą krajową E4, łącznik, który miał ominąć centrum Sędziszowa, a ułatwić dojazd do Ropczyc z węzła w Borku. Linia kolejowa biegnie pomiędzy obu drogami, ta modernizacja uwzględnia ewentualną budowę wiaduktu, który będzie konieczny?

W trakcie kiedy otworzone jest zlecenie na prace projektowe, jest to temat do dyskusji. Niestety GDDKiA,  stosuje zasadę „droga nie jest w moim zarządzie, to nie jest mój temat” i kompletnie  odcina się od odpowiedzialności za łącznik. Jednocześnie powiat nie posiada możliwości finansowych na budowę tak kosztownych inwestycji. Mamy więc do czynienia ze swoistą kwadraturą koła. Oczywiście kwestia samego wiaduktu musi zostać „rozegrana” pomiędzy koleją a samorządem powiatowym. W dyskusji sejmowej  pytałem panią minister czy istnieje możliwość sfinansowania łączników z autostrady A-4 z drogą E-4 z budżetu państwa. Pani minister odpowiedziała krótko, że samorządy wiedzą od dawna gdzie są węzły, więc powinny działać, bo to jest ich zadanie własne. Tym samym odpowiedzialność za spójność sieci krajowych A4 z E40 miałaby spaść  na powiat.  Takie postawienie sprawy jest moim zdaniem  nie do przyjęcia! Mówiłem o tym w sejmie i uważam, że  jako posłowie musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby stworzyć warunki prawne i finansowe do zaangażowania budżetu państwa w tak ważne zadania inwestycyjne.

 Tego nikt nie akceptuje, myślę o samorządowcach.

Podzielam ten pogląd samorządów. Podobnie widzi ten problem Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. W trakcie opracowania znajdują się między innymi  strategiczne plany rozwoju kraju, w których zakłada się lepszą współpracę i koordynacje inwestycji rządowych z samorządowymi. Niestety na dziś rząd buduje autostrady i węzły a temat ich połączenia porządnymi drogami z istniejącą siecią dróg leży odłogiem. Powstają  „korytarze” autostrad i ekspresówek z których do drogi E4 tiry będą przejeżdżać wąskimi drogami powiatowymi o kiepskich parametrach bezpieczeństwa i wytrzymałości. Oczywiście jest kwestia co dalej? Niestety jako kraj znajdujemy się w trudnej sytuacji finansowej i nie będzie łatwo wygospodarować dodatkowe środki państwa na ten cel. Pomimo wszystko podejmuję starania o dofinansowanie państwa do dróg lokalnych i kontynuację  Programu przebudowy Dróg Lokalnych ”Schetynówki”. Mam nadzieję, że nie zakończy on swojego działania w br. Niewątpliwie najwłaściwszym rozwiązaniem byłoby jednak przygotowanie specjalnego rządowego programu zobowiązującego administrację rządową a nie samorządową  do sfinansowania połączeń miedzy autostradami i drogami krajowymi.

Śledzi Pan stan budowy autostrady A4 w naszym rejonie? Jak pan ocenia postępy?

Ja oceniam przez pryzmat oceny ze strony dyrektorów GDDKiA. Na niedawnym spotkaniu w siedzibie dyrekcji usłyszałem bardzo pozytywne opinie o zaawansowaniu budowy autostrady na terenie naszego powiatu. Zapewniono mnie, że prace idą zgodnie z harmonogramem, a opóźnienia z poprzednich miesięcy zostaną szybko nadrobione poprzez 24 godzinny system pracy. Osobiście również uważam, że „powiatowy” odcinek autostrady A4 jest budowany w dobrym tempie.

 Czyli termin oddania w przyszłym roku jest realny z punktu widzenia GDDKiA?

Tak, ja myślę, że tak. Oczywiście może mieć miejsce sytuacja tzw. warunkowego  oddania do użytkowania. Jeśli względy bezpieczeństwa pozwolą to nawet niezakończenie prac nie będzie przeszkodą w korzystaniu z autostrady. Podobnie jest z ropczycką obwodnicą, która choć do dziś nie jest zakończona to  jest użytkowana  od paru miesięcy. Zakładam, że takie rozwiązanie będzie możliwe w odniesieniu do Euro 2012 i do autostrady. Będzie polegało na tym, że zasadnicze sprawy na autostradzie czyli nawierzchnie wraz z ekranami, po  bezpiecznym odbiorze tych nawierzchni, będą mogły być dopuszczone warunkowo do ruchu. Natomiast mogą trwać jeszcze prace na drogach zbiorczych dot.  wykonania dodatkowych nawierzchni, oznakowań, odwodnień itp. na drogach serwisowych już poza koroną  autostrady. Może więc zaistnieć sytuacja warunkowego dopuszczenia do ruchu na autostradzie i wykorzystania jej przez tysiące piłkarskich kibiców EURO 2012.

 Jak pan przewiduje, jak się zmieni życie mieszkańców Ropczyc i Sędziszowa oraz tych miejscowości,  które są wokół Ostrowa, tych najbliżej położnych autostrady po jej uruchomieniu? Może się nie zmieni w ogóle?

 Autostrada może być dobrodziejstwem , albo będzie niewykorzystaną szansą. To są takie dwa zupełnie krańcowe stanowiska. Będzie  niewykorzystaną szansą, jeśli  nie będzie  połączona porządnym łącznikiem z centrum gospodarczym powiatu, który stanowią Ropczyce i Sędziszów Młp., a na dodatek  samorządy nie  przygotują zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego i nie zadbają o uzbrojenie  terenów dla istniejących i nowych podmiotów tworzących miejsca pracy. Jeśli uda się nam wspólnie poprawić infrastrukturę drogową, przygotować plany zagospodarowania. przestrzennego i uzbroić tereny to powstanie autostrady powinno spowodować dynamiczny rozwój. Wybudowanie autostrady daje szansę, ale jak widać nie daje gwarancji na pozytywne zmiany. Niewątpliwie  dostaniemy swoje pięć minut w historii. Czas pokaże czy je potrafimy wykorzystać. Myślę, że dobrzy samorządowi gospodarze   dostaną wiatr w żagle a tym słabszym wiatr znowu będzie wiał w oczy.

 W powiecie dzieje się dobrze w tej kwestii?

Nie chcę dokonywać oceny w tej chwili. W krótkim czasie okaże się, gdzie rozbudują się istniejące i powstaną nowe podmioty gospodarcze i która z gmin najlepiej wykorzysta  szanse. Uważam,
że autostrada stworzy warunki  do skoku cywilizacyjnego całego regionu. Chcę też podkreślić, że autostrada autostradą ale równolegle do niej    będzie modernizowana E30, bardzo istotna trakcja kolejowa na trasie Kraków-Rzeszów-Medyka. Realizowany będzie też  internet szerokopasmowy na terenie całego województwa. Jeśli jeszcze dodamy parę innych inwestycji, choćby drogę ekspresową S-19, rozbudowę lotniska w Jasionce, kolejne obwodnice miast, nowe przejście graniczne w Budomierzu itp. to można zaryzykować pogląd, że mamy do czynienia z takim drugim planem „Marschalla”. Zachodnia Europa kilkadziesiąt lat temu otrzymała zastrzyk finansowy, a my dopiero teraz mamy podobną pomoc zewnętrzną. Dzięki tym inwestycjom  wytworzą się warunki rzeczywiście dla  najlepszych samorządów i przedsiębiorców, najbardziej zaradnych samorządów, zasobnych w finanse. Przykładem może być przygraniczna gmina Radymno. Po rozpoczęciu budowy autostrady i modernizacji największego przejścia granicznego na Podkarpaciu prywatni inwestorzy podjęli decyzje o o ogromnych inwestycjach (już w trakcie budowy) dadzą one kilka tysięcy nowych miejsc pracy co dla niedużej gminy jest wspaniałą szansą. Podobnie będzie w gminie Lubaczów, gdzie wybudowanie nowego przejścia granicznego i drogi wojewódzkiej (również w realizacji) umożliwi powstanie specjalnej strefy gospodarczej dla nowych firm. Przykład Radymna i Lubaczowa wskazuje, że położenie przy zewnętrznej granicy Unii Europejskiej może być szansą a nie przekleństwem. Za wschodnią granicą jest przecież ogromny rynek z którym coraz lepsza współpraca powinna przynieść spore korzyści. Lepsza infrastruktura  techniczna to lepsze warunki rozwoju i tworzenia nowych firm. Wreszcie warunki w naszym regionie zbliżą się do średniej krajowej. Rozwój przedsiębiorstw to z kolei więcej miejsc pracy   i wzrost dobrobytu rodzin i wpływów podatkowych do budżetów państwa i samorządów. Myślę, że to jedyna droga na pokonywanie trudności gospodarczych i tworzenie lepszych perspektyw życia dla mieszkańców. Nie ma cudownych recept. Rzecz w tym aby szansy jaka przed nami stoi nie zaprzepaścić i wykorzystać nasze pięć minut. Nie mamy przecież pewności czy w latach 2013-2020 otrzymamy równie znaczną unijną pomoc.  Przed   parlamentem, rządem jak i samorządami, i przedsiębiorstwami  ogromne zadanie. Cząstkę tego zadania musimy wykonać na terenie naszego powiatu. Ważne by tych działań nie odkładać na później, bo nasze pięć minut nie będzie trwało wiecznie.

 Rozmawiał Wojciech Naja

19.04.2011 Rzeszów – Przegląd prasy lokalnej w Radiu Via

Zapraszamy do wysłuchania wypowiedzi posła Wiesława Rygla dotyczącej szkolnictwa w Polsce, m.in. informacji na temat „Radosnej Szkoły” http://www.radiovia.com.pl/

10. 04. 2011 –  Seweryn Pieniążek z Zielonego Sztandaru rozmawia z posłem Wiesławem Ryglem

Samorządowcy sprawdzają się w Sejmie

Rozmowa z posłem PSL Wiesławem Ryglem

 W Sejmie zajął Pan miejsce posła Leszka Deptuły, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Czy trudno było go zastąpić?

            – Każdy człowiek jest inny. Różnimy się i w wyglądzie i w poglądach. Ale każdy człowiek jest ważny. Jednak czasem rodzą się tacy ludzie, których strata boli bardziej. Tacy, których nie można zastąpić. Takim człowiekiem był z pewnością Leszek. Jego zasługi, zwłaszcza dla ziemi mieleckiej są ogromne. Ja współpracując z nim od kilku lat wiedziałem, jakimi problemami się zajmuje, co go boli, co chciałby zmienić. Myślę, że w moich działaniach jest wiele elementów wspólnych, zwłaszcza w postrzeganiu roli i znaczenia samorządów. Choć też oczywiście są różnice. Niemniej staram się jak najlepiej wypełnić lukę po Leszku.

 Zanim został Pan posłem przez wiele lat był Pan aktywnym samorządowcem. Czy doświadczenie zdobyte w samorządzie jest przydatne w pracy parlamentarnej?

            – To bezcenne doświadczenie. Ja zaczynałem swoją przygodę z samorządem pracując w Urzędzie Gminy i Miasta Ropczyce, potem pełniłem urząd starosty ropczycko-sędziszowskiego. Wreszcie zostałem doradcą wojewody i dyrektorem wydziału infrastruktury Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie. Na początku pracując w Urzędzie Gminy i Miasta zaczynałem od takich przysłowiowych problemów jak sprawy osiedlowych chodników. Na koniec pracując w Urzędzie Wojewódzkim odpowiadałem za tak duże inwestycje, jak przebudowa przejść granicznych ze Słowacją. Teraz patrząc z perspektywy czasu widzę, jak ważne było każde z tych doświadczeń. Praca w samorządzie to nie tylko teoria, ale przede wszystkim praktyka. To także kontakt ze zwykłymi ludźmi, z ich prostymi problemami. Samorządowcy jeśli trafią do parlamentu lepiej dostrzegają wpływ prawa tam uchwalonego na pracę samorządów i życie zwykłych ludzi. Posłowie bez tego bagażu doświadczeń często myślą tylko teoretycznie, nie znają praktyki. Są bardziej skorzy do poparcia pomysłów oderwanych od rzeczywistości. Natomiast posłowie obeznani z pracą samorządów zanim podniosą rękę, by poprzeć dany projekt, przedtem dobrze się zastanowią jak on wpłynie na nasze życie. Dlatego im więcej ludzi z doświadczeniem samorządowym w parlamencie, tym lepiej dla uchwalanego prawa.  I tym lepiej dla zwykłych ludzi.

 Jest Pan członkiem sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz od niedawna także Komisji Finansów. Jaki jest stan finansów publicznych?

            – Sytuacja jest na pewno skomplikowana. Nasza gospodarka jest sprężona z innymi. A wiadomo, że sytuacja na świecie jest trudna. Mimo to dotychczas Polska dość dobrze radziła sobie z kryzysem, przez cały czas utrzymując wzrost gospodarczy. Ale poziom zadłużenia publicznego zbliża się do konstytucyjnego progu 55% PKB. Dodatkowo pojawiają się zobowiązania wspólnotowe. Minister finansów Jacek Rostowski ustalił z komisarzem unijnym ds. gospodarczych i walutowych Oli Rehnem, że Polska ograniczy do 2012 r. roczny deficyt w sektorze finansów publicznych do 3% PKB. Dlatego oszczędności w sferze wydatków publicznych nie unikniemy. A nie wolno zapominać, że będzie to bolesna próba. Zadaniem polityków jest sprawić, by zwykłych obywateli bolało jak najmniej.

Ministerstwo Finansów przekonuje, że uda się ograniczyć zadłużenie. Nie ma powodów, by nie wierzyć ministrowi Rostowskiemu. Optymistycznie nastrajają dane z ub. r. Planowany w budżecie deficyt na 2010 r. opiewał na kwotę 52 mld zł, ale faktycznie wyniósł zdecydowanie mniej, bo około 46 mld zł. To na pewno pozytywna informacja. Cały pakiet związany z konsolidacją finansów publicznych jest sensowny. Takie działania jak ograniczenie składek do OFE, zresztą propozycja minister pracy i opieki społecznej Jolanty Fedak z PSL, czy zmniejszenie zasiłków pogrzebowych są niewątpliwie potrzebne. Jednak z drugiej strony trzeba być otwartym na krytyczne uwagi. Ja np. uważam za błędny pomysł, by ograniczyć ustawowo poziom, do którego mogą się zadłużać samorządy.

 Czyli nie wolno szukać oszczędności w samorządach.

            – Dokładnie. Nie tylko inwestycje państwowe, ale i samorządowe napędzają koniunkturę. Samorządy potrzebują pieniędzy, by sięgnąć po środki unijne. Wiadomo, że bez odpowiedniego wkładu własnego nie mogą na nie liczyć. Uderza to zwłaszcza w biedniejsze samorządy, bo ci bogatsi te środki jakoś sobie zorganizują. Ci mniej bogaci muszą je pożyczyć. A pieniądze te wspierają przede wszystkim inwestycje infrastrukturalne. Inwestycje, które mają niebagatelne znaczenie dla rozwoju wielu województw, powiatów, mniejszym miast, czy gmin. Weźmy np. Podkarpacie, które reprezentuję. W tej chwili w regionie trwają wielkie inwestycje infrastrukturalne. Trwa budowa autostrady A4 i fragmentu odcinka drogi ekspresowej S-19 w okolicach Rzeszowa, a w tej udało się podpisać umowę na modernizację linii kolejowej E-30. Jeśli weźmiemy do tego rozwój przemysłu lotniczego, podpisanie umowy o szerokopasmowym Internecie, modernizację dróg wojewódzkich i przejść granicznych z Ukrainą, to perspektywy są obiecujące. Dzięki tym inwestycjom Podkarpacie ma szansę na rozwój. Świetnie dostrzegają to samorządy, które nie chcą pozostać w tyle. W oparciu o środki unijne same również rozbudowują i modernizują infrastrukturę, bo wiedzą, że w ten sposób zwiększają szanse na przyciągnięcie potencjalnych inwestorów. Wymienić tu można np. wybudowaną  w zeszłym roku obwodnicę Ropczyc, czy powstającą właśnie obwodnicę Jarosławia. Ale jeśli na samorządy zostanie narzucony taki kaganiec, podobne inwestycje wyhamują.

 W 2010 r. Polskę i Podkarpacie nawiedziły silne powodzie. W wielu miejscach okazało się, że tragedia byłaby mniejsza gdyby nie długoletnie zaniedbania w infrastrukturze przeciwpowodziowej. Co trzeba zrobić, by Podkarpacie nie nawiedzały takie powodzie jak w minionym roku?

             – Rzeczywiście przez długie lata byliśmy w okresie suszy hydrologicznej. To nas wszystkich uśpiło. Nie dbano należycie o wały powodziowe, na terenach zalewowych budowano domy. Kataklizm, który zaatakował nas w ub. r. należy traktować jako wydarzenie wyjątkowe. Ale to nie znaczy, że nie może się powtórzyć. Dlatego zawczasu trzeba być do takich wydarzeń przygotowanym m.in. poprzez rozbudowę i modernizację infrastruktury przeciwpowodziowej. Tutaj przydały się moje doświadczenia z pracy w Urzędzie Wojewódzkim. Pracując tam i odpowiadając za inwestycje drogowe wiedziałem, jak przyspieszyło prace uchwalenie specustawy drogowej. Podobne rozwiązania mogłyby przyspieszyć rozbudowę zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Dlatego już w maju 2010 r. wraz z posłem Mieczysławem Kasprzakiem z PSL wystąpiłem do marszałka Sejmu z propozycją przyjęcia specustawy przyśpieszającej proces przygotowania i budowy zabezpieczeń przeciwpowodziowych analogicznej do specustawy drogowej. Udało się. Natomiast w tej chwili trwają prace nad Programem Ochrony Dorzecza Górnej Wisły, który ma być przyjęty w ciągu najbliższych tygodni. Będzie on spełniał niezwykle ważną rolę. Obrazowo mówiąc program ten zapewni odpowiednie środki na wykonanie wszystkich prac związanych z ochroną przeciwpowodziową terenu dorzecza górnej Wisły. W tym m.in. środki na regulację rzek i potoków, budowę wałów przeciwpowodziowych, zbiorników retencyjnych, suchych polderów. Jeśli z jednej strony mamy już specustawę, która umożliwia szybką realizację inwestycji. Jeśli z drugiej strony będziemy mieć zatwierdzony Program Ochrony Dorzeczu Górnej Wisły, który zapewni środki na przeprowadzenie potrzebnych prac. To wtedy odpowiedzialnym jednostkom nie pozostanie nic innego, jak zabrać się do pracy.

 Mimo krótkiego pobytu w Sejmie, często zabierał Pan głos na jego forum. Jedną z kwestii poruszanych przez Pana był problem różnic między cenami biletów lotniczych LOT-u w Krakowie i Rzeszowie. Bilet z Krakowa do Warszawy były trzy razy tańszy niż z Rzeszowa do Warszawy. Skąd biorą się takie różnice?

– O to samo pytałem się przedstawicieli dyrekcji LOT-u. I nie uzyskałem satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Okresowo na przełomie stycznia i lutego zanotowaliśmy olbrzymie dysproporcje między cenami połączeń lotniczych Warszawa-Rzeszów i Rzeszów-Warszawa w stosunku do linii Rzeszów-Warszawa. 28 stycznia br. w relacji Kraków-Warszawa bilet kosztował 222,92 zł. Z kolei za bilet z Rzeszowa do Warszawy trzeba było zapłacić 654,38 zł, czyli trzy razy drożej. Takie kształtowanie cen z punktu widzenia Podkarpacia jest oczywiście nie do przyjęcia. Oznacza także marginalizację Portu Lotniczego w Jasionce i uderza w pasażerów korzystających z takich połączeń. I w związku z tym interweniowałem w Sejmie. Niestety przedstawiający tę kwestię w Sejmie wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik (Skarb Państw ma 93% udziałów w PLL LOT). udzielił wyjaśnień, które są dla mnie nie do przyjęcia. Wybiórczo przedstawiał takie dane, w których te różnice się nie pojawiały. Natomiast sposób ustalania cen biletów uznał za tajemnicę handlową LOT-u. Ja oczywiście wiem, że LOT przynosi straty i trzeba podejmować takie działania, które zwiększą zyski tej firmy. Ale nie poprzez podnoszenie cen. Dla mnie takie pomysły nie mają sensu. Być może raz i drugi uda się nabrać i oszukać pasażerów, być może trochę się zarobi, ale to bardzo krótkowzroczne polityka. Oszukani odwrócą się od LOT-u, będą korzystać z innych linii, z innych środków komunikacji. Dlatego będę się tą sprawą zajmował, i w przypadku podobnych działań będę bronił interesów pasażerów.

 Seweryn Pieniążek

 

6.04.2011Jest niegodne chrześcijan budowanie kampanii wyborczej na ludzkiej tragedii…

Jest niegodne chrześcijan budowanie kampanii wyborczej na ludzkiej tragedii! – powiedział poseł Wiesław Rygiel w Podkarpackim panelu politycznym na łamach Radia Rzeszów. 04.04- godz. 12.15.Zapraszamy do wysłuchania audycji.
http://www.radio.rzeszow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=79&Itemid=188

 

5.04.2011 Będą krótsze kolejki do lekarzy i tańsze leki – Rzeszów – Debata Regionalna w TVP

Zapraszamy do obejrzenia Debaty Regionalnej – Punkty widzenia  –  TVP Rzeszów – 04.04.2011- http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia/wideo/404/4273486

 

22.03.2011. Wywiad Wojciecha Naja – redaktora naczelnego tygodnika „Reporter” z posłem Wiesławem Ryglem

Polityka cenowa LOT-u ogranicza rozwój Podkarpacia

Z posłem Wiesławem Ryglem z PSL  rozmawiamy o wysokich cenach biletów lotniczych do Warszawy, oraz o tym jaki mają wpływ na nas.

Dlaczego interweniował pan w Sejmie w sprawie cen biletów lotniczych na połączenia Rzeszów – Warszawa?

Bo nie do przyjęcia jest drożyzna w cenach biletów  zaprzeloty z Rzeszowa do Warszawy i z powrotem w porównaniu na przykład z przelotami z Krakowa do Warszawy. Miesiące styczeń i luty pokazały tak drastyczną różnicę, że każdy z pasażerów z naszego regionu pyta co się dzieje? Otóż te ceny wyglądają w ten sposób, że płacimy trzykrotnie drożej za przeloty z Jasionki do Warszawy, choć lata ten sam przewoźnik, co na linii Kraków  – Warszawa. Pierwsze pytanie jest takie: jakie są zasady polityki cenowej LOT-u? Bo zdaję sobie sprawę z tego, że w którymś momencie działają prawa popytu i podaży i na dłuższą metę stosowanie tak zaporowych cen spowoduje odpływ pasażerów na inne  środki lokomocji. Nawet długotrwała podróż  pociągiem, czy samochodem będzie wybierana częściej niż przelot samolotem. To z kolei utrudnia rozwój portu lotniczego, on żyje przecież z opłat z pasażerów, rozwija się a dzięki temu i region się rozwija. Poprzez kontakty biznesowe i wyjazdy turystyczne i tak dalej. Krótko mówiąc, wygląda na to, że  jeśli utrzyma się ta bardzo niekorzystna polityka cenowa, to będzie to   przeciwko rozwojowi portu i regionu i przeciwko mieszkańcom Podkarpacia.

Interweniował pan bezpośrednio u dyrekcji LOT-u?

Pytania zadałem Ministrowi Skarbu, jako właścicielowi, bo LOT jest spółką skarbu państwa i państwo ma ponad 90 procent udziałów w spółce. Co prawda wcześniej zadawałem je również bezpośrednio LOT-owi, ale LOT nabrał wody w usta. Wystąpiłem pisemnie i zaskoczyło mnie kilka tygodni temu, że w ogóle nie ma odpowiedzi w tej sprawie. Tym bardziej zaintrygowało i zdeterminowało mnie, by zapytać właściciela, co on na tę okoliczność odpowie. Wiceminister skarbu Zdzisława Gawlik ( notabene również mieszkaniec Podkarpacia, ) w Sejmie niestety wczuł się w rolę i bronił ministerstwa i  LOT-u.  Przede wszystkim zasłonił się tajemnicą handlową.  Przypomniał, że zasady kształtowania polityki cenowej biletów biorą się oczywiście z pomysłu zarządu  spółki. To zarządy wykonuje biznesplany, strategie, kalkulacje i tak dalej, i to one decydują de facto o cenie.

Pan korzysta z tego połączenia lotniczego do Warszawy. Jak często samolot świeci pustkami, może to jest powodem tych wysokich cen?

Jest różnie, ale zazwyczaj obłożenie jest dość dobre, natomiast prawdą jest, że jeśli na dłuższą metę stosuje się tak wysokie ceny, to może to wywoływać skutek odwrotny od zamierzonego. Na dzisiaj uzyskuje się szybki zysk, zdziera się (mówiąc obrazowo) z mieszkańców – pasażerów, a za kilka tygodni okaże się, że stracimy dużą grupę klientów, która stwierdzi: lepiej jechać samochodem osobowym albo koleją do Warszawy, bo samolotem jest zbyt drogo.

Dlaczego tak panu zależy na tanich biletach do Warszawy?

Lotnisko jest jakby sercem układu komunikacyjnego każdego regionu i z wszystkich badań biznesowych wynika, że świetne lotnisko z dużą ilością połączeń to jest akcelerator rozwoju regionu.

Czyli sądzi pan, że lotnisko przyśpiesza rozwój Podkarpacia?

Oczywiście. Wszystkie duże ośrodki przemysłowe, duże ośrodki miejskie stają na głowie, mówiąc kolokwialnie, by uczynić bardzo dogodnym dojazd do lotniska, poprawić drogę dojazdową, czy szynową, zastosować wszelkie udogodnienia by umożliwić szybkie przemieszczanie się na lotnisko i żeby stamtąd można dostać się w świat. To jest czynnik bardzo istotny, jeśli idzie o czas podróży, przemieszczania się. Istotny w tym wszystkim jest też koszt tego przemieszczania się. Wszyscy na świecie to wiedzą, wie to każdy ośrodek rozwijający się intensywnie stąd też nie można stosować tak dyskryminującej polityki cenowej w stosunku do rzeszowskiej Jasionki, bo godzi to w nasz interes.

Ma pan jakieś podejrzenia czym są spowodowane wysokie ceny na połączenia lotnicze między Rzeszowem a Warszawą?

Są przypuszczenia. Oczywiście chodzi o pieniądze, to niewątpliwe.

O czyje pieniądze?

Odnoszę wrażenie, że na dzisiaj jest taki trend, w którym to porty lotnicze zabiegają o przewoźników a nie odwrotnie.  Jeszcze kilka lat wstecz, było inaczej. Prawdopodobnie linie lotnicze (nie tylko LOT) wpadły na taki pomysł, że oto one przeszły do pozycji dyktującego warunki. Efekt jest taki, przykład z innych województw  i powszechnie o tym wiadomo, że poszczególne  ośrodki miejskie czy samorządy wojewódzkie asygnują określone kwoty na reklamy swoich regionów w liniach lotniczych. To są całkiem okrągłe sumy , znaczne pieniądze dla przewoźników. Przewoźnicy wkalkulowują sobie je w biznesplanie i polityce cenowej i wówczas pojawia się być może pomysł na niższą cenę. 

Mam rozumieć, że Rzeszów czy województwo podkarpackie nie reklamuje się w liniach lotniczych?

Tak jak dotąd nie robi tego w znacznej skali. Przypuszczalnie taka odpłatna reklama mogłaby stać się argumentem przy ustalaniu ceny biletów.

Te reklamy, to  materiały wizualne wewnątrz samolotów?

Sposoby są przeróżne, chodzi między innymi o bilbordy na lotniskach, rozdawanie folderów,  itd. Być może w tym układzie naczyń połączonych pieniądz na reklamę jest na tyle istotny, że przewoźnik  kalkuluje niżej cenę biletów dla  pasażerów. To jedna z hipotez, ja przypuszczam, że bardzo prawdopodobna. Może to nie jedyny powód, ale na pewno bardzo istotny w tym wszystkim.

Co pan zrobi po tej odpowiedzi wiceministra i jeśli nie będzie zmiany tej jak pan mówi niekorzystnej dla Podkarpacia polityki cenowej LOT-u?

Nie dostałem satysfakcjonującej odpowiedzi, bo zasłonięto się tajemnicą handlową Tajemnica handlowa, to dla mnie brak odpowiedzi i oznacza, że zaciemniamy obraz i nie dyskutujemy. Komisje skarbu i infrastruktury przepytywały ostatnio zarząd LOT-u na okoliczność kiepskich wyników finansowych, gdzie wprost artykułowano pogląd, że ceny biletów są zbyt niskie i LOT przez to traci. To był super kontrargument dla wiceministra do odpowiedzi na moje pytanie i na moje uwagi: przecież niedawno posłowie mówili zupełnie inaczej. Jesteśmy w trudnej sytuacji, bo  rzeczywiście funkcjonują określone reguły biznesowe, spółka rzeczywiście musi myśleć o zyskach. Chcę zaproponować ścisłe współdziałanie dyrekcji portu lotniczego w Jasionce z prezydentem Ferencem, włączę się  również jeszcze mocniej w te działania. Chodzi o to, byśmy skoordynowali starania. Być może również postawa marszałka będzie tutaj istotnym elementem w grze o niższe ceny. „Doktor wolny rynek” może wytworzyć taką sytuację, że w dłuższym czasie z uwagi na brak  dofinansowania przelotów przez reklamę zmniejszy się liczba pasażerów a następnie połączeń co przełoży się negatywnie na życie społeczno-gospodarcze regionu.

Sądzi pan, że trzeba będzie jednak wyjąc portfel i płacić LOT-owi?

Teraz prasa pisze, że Rzeszów zaczyna się reklamować poprzez linie lotnicze, być może jest to właściwy trop na przełamanie  impasu, bo  trzykrotnie droższe przeloty z Rzeszowa do Warszawy w stosunku do innych tras są nie do przyjęcia na dłuższą metę. Co prawda wiceminister przywołał sytuację z ubiegłego roku, kiedy były stosunkowo bardzo niskie ceny, od 90 do stu kilkudziesięciu czy 200 nawet właśnie z Rzeszowa, ale my nie rozmawiamy o tym co było kiedyś. Nie jesteśmy historykami ani archeologami, tylko  rozmawiamy tu i teraz o sytuacji jaka się wytworzyła .w styczniu i lutym br.

Są podstawy by podejrzewać, że te wysokie ceny nie wynikają tylko z ekonomii?

Ta  polityka i strategia LOT-u w stosunku do lotniska w Jasionce jest czasami nieodgadniona i tajemnicza. Wiemy jak długo trwała zmiana struktury własnościowej i wiele wskazuje na to, że to właśnie w Warszawie należy szukać pewnych przeszkód w transformacji spółki. Był blokowany rozwój Jasionki, co oczywiście sprzyjało rozwojowi Okęcia. To są oczywiste sprawy. Teraz efekt jest taki, że na przykład tracimy lot do Nowego Jorku, który był bardzo intratny dla portu w Jasionce i z moich informacji wynika, że nie będzie go w tym roku.  

Ważnego dla mieszkańców również Ropczyc i Sędziszowa i okolicy, bo wiele rodzin jest w USA…

Bardzo ważnego. Z racji tych rodzinnych, wyjazdowych i pobytu wielu członków rodzin właśnie za oceanem, w Stanach Zjednoczonych, był to bardzo ważny rejs.  Z jakichś względów on wypada z grafika, więc to są rzeczy  zastanawiające. Spotkam się z dyrektorem Nowakiem z portu lotniczego, już się umówiłem z nim, spotkam się z prezydentem Ferencem, może panem marszałkiem i spróbujemy się dobrać do tematu, choć jest on z gatunku trudnych, ale my jesteśmy od trudnych spraw a nie od łatwych, lekkich i przyjemnych.

Rozmawiał Wojciech Naja

15.03.2011Radio Via – debata o OFE !

Zapraszamy do wysłuchania debaty na temat Otwartych Funduszy Emerytalnych jak również rozmowy dotyczącej podkarpackiej autostrady. Gościem Radia Via był poseł Wiesław Rygiel http://www.radiovia.com.pl/

14.03.2011Przegląd prasy w rzeszowskim radiu Via

Dzisiaj, 14 marca poseł Wiesław Rygiel dokonał przeglądu prasy w radiu Via, oraz dyskutował na temat reformy OFE w Polsce. http://www.radiovia.com.pl/strona-glowna-123

22.02.2011TVP Rzeszów – Debata Regionalna – Punkty Widzenia

Zapraszamy do obejrzenia Debaty Regionalnej – Punkty widzenia – w TVP Rzeszów http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia/wideo/2102/4016686

09.02.2011 TVP Rzeszów – Debata Regionalna – Punkty Widzenia

Zapraszamy do obejrzenia Debaty Regionalnej – Punkty widzenia – w TVP Rzeszów http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia/wideo/702/3927752

25.01.2011 TVP – Punkty widzenia – Zapraszamy do obejrzenia!

Zapraszamy do obejrzenia dyskusji o sprawach związanych z podkarpaciem – Punkty widzenia – Debata Regionalna w TVP Rzeszów 24.01.2011 http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia-debata-regionalna/wideo/2401/3874010

03.01.2011  TVP Rzeszów – debata regionalna – Zapraszamy do obejrzenia 

Zapraszamy do obejrzenia debaty regionalnej podsumowującej 2010 rok – Punkty widzenia w TVP Rzeszów – 03.01.2011r.

http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia-debata-regionalna/wideo/301/3739592

 

22.12.2010  TVP Rzeszów – debata regionalna – Zapraszamy do obejrzenia

Zapraszamy do obejrzenia przedświątecznej debaty regionalnej – Punkty widzenia w TVP Rzeszów – 20.12.2010

http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia-debata-regionalna/wideo/2012/3612079

08.12.2010 TVP Rzeszów – Powyborcze komentarze…- Zapraszamy do obejrzenia

Zapraszamy do obejrzenia Debaty Regionalnej w TVP Rzeszów http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia-debata-regionalna/wideo/612/3548475

29.11.2010 Audycja z udziałem Posła Wiesława Rygla w Polskim Radiu Rzeszów

 http://www.radio.rzeszow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=79&Itemid=188

17.11.2010  Pół roku posła Wiesława Rygla – wywiad z  hej.mielec.pl 

Rozmowa  z Wiesławem Ryglem posłem na sejm RP sprawującym mandat od maja,  po zmarłym tragicznie w katastrofie smoleńskiej Leszku Deptule.

–  Chciałabym Pana zapytać o credo politycznego działania, co jako poseł ludowiec uważa Pan za najważniejsze?
– Dzisiaj najważniejsze jest zastopowanie destrukcji w życiu publicznym. Nie do przyjęcia jest na dalszą metę wojna polsko-polska toczona przez PiS z PO i sobą samym, wojna która osłabia kraj. Energia wielu polityków  skierowana jest  na wzajemne wyniszczanie a nie naprawę kraju. PSL uważa to za sprzeczne  z polską racją stanu i proponuje porozumienie zamiast kłótni i dialog zamiast awantur. Trzeba nam dziś pracy organicznej dla poprawy Rzeczypospolitej i znakomicie dają temu wyraz ludowcy w samorządach i w parlamencie. Wierzę, że społeczeństwo  w najbliższych wyborach postawi na ludzi odpowiedzialnych i pracowitych, a awanturnicy otrzymają żółtą kartkę.

–  Po półrocznym posłowaniu  jak Pan ocenia swoją parlamentarną pracę?
–   Mam nadzieję, że tzw. frycowe już poza mną. Trafiłem do Sejmu po raz pierwszy, więc spotkałem się z wieloma nowościami. Z każdą kolejną sesją sejmową jest łatwiej,  ale chciałbym być jeszcze bardziej skuteczny i szybciej poczuć się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Pomaga mi wykształcenie pedagogiczne i prawnicze, ale najbardziej doświadczenie  w pracy samorządowej.

–  Statystyki sejmowe informują o Pana 19 wystąpieniach, 8 zapytaniach, 5 interpelacjach. To dość sporo jak na tak krótki okres…
–  Staram się być aktywny. Stawiam sobie zawsze wysoko poprzeczkę.  Z ilością działań jest dobrze, niestety nie zawsze rezultat jest zadowalający.

–  Jakie działania uważa Pan za najbardziej udane?
–  Bardzo się cieszę z przyjęcia specustawy radykalnie przyśpieszającej proces przygotowania i budowy zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Wystąpiłem z taką inicjatywą wspólnie z kolegą posłem Mieczysławem Kasprzakiem. Udało się. Powiodło się również w sprawie  dotacji na usuwanie skutków powodzi dla samorządów bez tzw. udziału własnego. Poza tym cieszy spora ilość dobrych ustaw, za którymi głosowałem.

– A największa porażka?
–  Myślę, że można za taką uznać moją propozycję zwiększenia przez rząd dotacji w ramach programu Radosna Szkoła dla gmin dotkniętych powodzią  z 50 % do 80%. Nie udało mi się przekonać, że konieczne jest większe wsparcie gmin popowodziowych. Tym samym nie pomogłem wójtowi Wadowic Górnych Stefanowi Rysakowi i innym. Wnioskowałem również o pomoc paszową dla rolników powodzian i jest ona wciąż niewystarczająca.

–  Jak się Panu układają relacje z mieleckimi samorządowcami?
–  Bardzo ściśle współpracuję z kilkoma samorządami Ziemi Mieleckiej. Nie ma tygodnia bez mojego pobytu na terenie powiatu. Szczególnie często kontaktuję się ze Starostą Andrzejem Chrabąszczem, ale także  z samorządowcami Radomyśla Wielkiego, Padwi Narodowej, Tuszowa Narodowego, Wadowic Górnych, Borowej i innymi. Znakomicie rozumiemy się z Andrzejem Chrabąszczem, wójtami: Stefanem Rysakiem, Kazimierzem Popiołkiem, Andrzejem Kałużą, Władysławem Błażejowskim czy z burmistrzem Józefem Rybińskim i wiceburmistrzem Stanisławem Lonczakiem. Z wielkim uznaniem oceniam ich pracę. Życzę im powodzenia w wyborach i  staram się ich wspierać na ile to tylko możliwe.

– A jakieś wspólne przedsięwzięcia?
–  Część z nich jest w toku. Przykładem mogą być poszukiwania źródeł dofinansowania dla inwestycji drogowo-mostowych dla powiatu, o co bardzo zabiega starosta. Staram się  wspierać zakłady Specjalnej Strefy Ekonomicznej  w rozwiązywaniu problemów związanych z realizacją warunków zezwoleń na działalność. Przeciwdziałam też włączeniu lasów państwowych do sektora finansów publicznych na prośbę leśników. Niedawno udało mi się pomóc  w sięgnięciu po kolejną transzę środków dla gmin dotkniętych powodzią. To konkretna pomoc finansowa, z której kilka samorządów z Powiatu Mieleckiego bardzo się ucieszyło. Jest też szereg drobnych spraw, np.: skierowanie pomocy paszowej z województwa łódzkiego dla powodzian, jak również wysokowydajnych pomp na zalane tereny, remont drogi wojewódzkiej w Chorzelowie i inne.

– A jak się to stało, że akurat Pan 11 listopada wręczył Jackowi Tejchmie  dyrektorowi MDK w Mielcu Brązowy Krzyż Zasłużony Działacz Kultury Gloria Artis?
–   Bardzo się cieszę, że mam swój skromny udział w uhonorowaniu wybitnego działacza kultury Ziemi Mieleckiej. Wszystko zaczęło się od Pani Joanny Krasowskiej-Deptuła. To ona poprosiła mnie o pomoc w tej sprawie informując, że z takim zamiarem nosił się jej tragicznie zmarły mąż Leszek Deptuła. Wspólnie ze starostą Andrzejem Chrabąszczem i Panią Joanną dopięliśmy celu. Zarówno Wojewoda podkarpacki jak i minister Bogdan Zdrojewski przychylnie odnieśli się do naszych rekomendacji i ostatecznie minister poprosił  mnie o wręczenie  odznaczenia w jego imieniu.

– Jakie przedsięwzięcia planuje Pan w najbliższym czasie?
– Wszyscy, żyjemy wyborami samorządowymi. Również i ja staram się wspierać kolegów w kampanii. W ostatnią niedzielę np. uczestniczyłem w spotkaniach wyborczych w Chorzelowie i Tuszowie Narodowym a także na terenie sąsiednich powiatów. Mamy znakomitych kandydatów na listach Polskiego Stronnictwa Ludowego i Porozumienia Samorządowo-Gospodarczego. Miałem przyjemność rekomendować wyborcom Jana Tarapatę, Franciszka Augustyna, Stanisława Lończaka i Władysława Błażejowskiego do sejmiku, a także szereg innych na czele z Andrzejem Chrabąszczem, którego znam i bardzo cenię od wielu lat. W tym miejscu dodam, że doceniam również zaangażowanie Adama Chrabąszcza i Beaty Zakręckiej. Poza tym są jeszcze inne powiaty i gminy z wieloma problemami, no i przygotowuję się do kilku wystąpień w imieniu Klubu Parlamentarnego PSL na sesji w przyszłym tygodniu. Nie ma szans na nudę.

– Życzę Panu jak najlepszych rezultatów w działaniu i dziękuję za rozmowę.
–  Również Pani dziękuję, pozdrawiam wszystkich internautów i zapraszam na wybory 21 listopada.

Rozmawiała AA

20.10.2010 Wiesław Rygiel w debacie regionalnej „Punkty widzenia” TVP Rzeszów

Zapraszamy do obejrzenia debaty z dnia 18 października br. z udziałem podkarpackich parlamentarzystów  http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/punkty-widzenia-debata-regionalna/wideo/1810/3050597