Otacza nas wiele złej woli, a może i chorej wyobraźni. Przykład? Bardzo proszę. W jednym z ostatnich głosowań w sejmie zwiększyliśmy karę odsiadki dla dilerów narkotykowych z 10 do 12 lat. Większa kara powinna bardziej odstraszać i na dłużej eliminować przestępców zbijających fortunę na groźnym uzależnieniu. To jakby oczywiste. Tymczasem podniosło się larum, że sprzyjamy narkotykowym baronom, bo ofiarom narkotyków przyłapanym z nieznaczną jego ilością nowelizacja daje promyk nadziei na leczenie zamiast więzienia.
Po zmianie prawa, w drodze wyjątku, organa sądowe będą mogły dać wybór: leczenie zamiast życia za kratami. Likwidujemy „automat”, z którego tylko w 2008 roku wyrok więzienia zapadł w przypadku ponad 20 tys. Polaków, często nastoletnich i pierwszy raz konfliktujących się z prawem. Może niejeden licealista i student nie złamie sobie życia, bo gdy dobry trafia do więzienia, wychodzi zły, a zły gdy tam pójdzie to wychodzi z niego jeszcze gorszy. Wydawałoby się, że to dobre, mądre i humanitarne. Tymczasem w ostatnim czasie w niejednej skrzynce pocztowej, pod osłoną nocy pojawiły się anonimy piętnujące posłów głosujących za tym nowym prawem. Ten ktoś – anonim widzi w nowym prawie samo zło i pogłębianie narkomanii. Nie tylko śmieszy, tumani, przestrasza, ale i zwyczajnie kłamie. Dlatego myślę, że i nocna pora i jego wstyd przed podpisaniem się są w pełni usprawiedliwione.