Zgrzyta i trzeszczy w koalicji PO i PSL. Ludowcy naciskają koalicjanta by już od 1 stycznia przyszłego roku przedsiębiorcy przestali kredytować budżet państwa odprowadzając VAT nawet jeśli nikt im nie zapłaci należności za towar lub usługę. Przy znanych trudnościach z płynnością finansową w wielu polskich firmach politycy z PSL uznali za nakaz chwili dokonanie zmian w przepisach. Trwają rozmowy Wicepremiera Pawlaka z Premierem Tuskiem i Ministrem Rostowskim. Chodzi o to by płatność VAT następowała po otrzymaniu zapłaty, co znacznie poprawi sytuację firm. Jeśli zapłaty nie otrzymają, na mocy nowych przepisów, fiskus nie otrzyma też tego podatku.

Powinno to osłabić zauważalny w gospodarce efekt  domina gdy jedna firma poprzez niezapłacone zobowiązania (jednocześnie obciążona daninami przez fiskusa) ciągnie w dół swoich kontrahentów. Dziś jeśli podatnik nie otrzyma zapłaty to i tak podatek musi zapłacić. W trudnej sytuacji gospodarczej taka przymusowa  płatność to nierzadko  gwóźdź do trumny przedsiębiorcy. Wydaje się nakazem chwili aby wprowadzić jak najszybciej proponowane zmiany, które mogą spełnić rolę koła ratunkowego dla wielu przedsiębiorców. Od tego zależy los licznych pracowników i kondycja gospodarki zderzającej się
z kryzysem. W PSL już to wiedzą oby zrozumiano to również w PO.