23 kwietnia w trakcie statutowego posiedzenia członków Gminnej Spółdzielni w Ropczycach miało miejsce spotkanie z Wiesławem Ryglem kandydatem do Parlamentu Europejskiego z listy nr 9, pozycja nr 8. Zebranie umożliwiło zapoznanie się z programem wyborczym kandydata oraz stało się okazją do refleksji nad kondycją ropczyckiej, polskiej i europejskiej spółdzielczości. Spółdzielcom nigdy nie było łatwo. Szczególnie trudne lata nastały w okresie transformacji, kiedy wręcz uznano je za relikt PRL-u. W czasie gdy wiele krajów europejskich stosowało ulgi i preferencje dla rodzimej spółdzielczości w Polsce ustawa z 1990 roku przyczyniła się do rozbicia i osłabienia tego sektora. Przetrwały tylko najsilniejsze spółdzielnie do których niewątpliwie zalicza się ropczycka spółdzielnia. Blisko 140 członków troszczy się o jej funkcjonowanie i w warunkach gospodarki rynkowej konkuruje z silnymi sieciami handlowymi i piekarniami. Sztuka ta nie udała się np. Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej z Witkowic pomimo wieloletniego funkcjonowania z pożytkiem dla lokalnej społeczności. –Spółdzielnie powinny być życzliwie traktowane przez państwo. To one dają w Europie Zachodniej blisko 20 proc. miejsc pracy. Sprawdziły się jako podmioty nie nastawione wyłącznie na zysk lecz blisko związane z lokalnym środowiskiem, często aktywne we wspieraniu wielu lokalnych przedsięwzięć społecznych o charakterze kulturalnym, sportowym itp. Dlatego też powinniśmy czerpać z dobrych wzorów europejskich i wspierać spółdzielczość jako rodzaj szczególnej obywatelskiej aktywności, pożytecznej dla wszystkich – mówił Wiesław Rygiel. W trakcie zebrania spółdzielcy podjęli szereg ważnych decyzji. Co bardzo optymistyczne zamknęli miniony rok wynikiem dodatnim i zaplanowali działania prorozwojowe, które napawają optymizmem na przyszłość. Troska spółdzielców połączona z mądrym zarządzaniem przez Prezesów: Izabelę Marię Urbanek, Danutę Dłużeń, Stanisława Ważnego, a także byłego kierownictwa z Leszkiem Walczykiem na czele daje nadzieję na dalszą udaną działalność. Miło było też powspominać wspólne zwiedzanie sejmu sprzed kilku lat, w towarzystwie ówczesnego posła. Sympatycznie zabrzmiało hasło z Sali – warto głosować na swojego zamiast na obcego.