Ostatnia sesja sejmowa przyniosła spektakularną redukcję dotacji dla partii o 50 %. Zarówno Platforma jak i grupa Joanny Kluzik – Rostkowskiej przesądziły w głosowaniu o tej decyzji. Po głosowaniu z ław największej partii rozległ się radosny okrzyk – weźmiemy ich głodem! Zawtórował mu tu i ówdzie wesoły śmiech. W rezultacie do przyszłych wyborów PO przygotowana jest najlepiej ze względów finansowych. Posiada między 60 a 70 mln. zł oszczędności, otrzyma dodatkowo największą kwotę dotacji spośród wszystkich partii. Ponadto wg Fundacji Stefana Batorego o politykach tej formacji mówi się najwięcej w mediach, a to przesądza o budowaniu popularności i wizerunku. W powszechnej opinii żadna inna siła polityczna nie ma tak wielkiej przychylności mass mediów, ani tak dobrych relacji ze środowiskami biznesowymi. Tym samym na długo przed przyszłoroczną kampanią politycy Platformy zajęli uprzywilejowaną pozycję startową. Ograli wszystkich rywali, a na dodatek uczynili to szermując chwytliwymi hasłami o konieczności oszczędzania. Mitologiczny Ulisses mógłby pobierać nauki od pijarowców tej partii – uważa poseł Wiesław Rygiel. Jego zdaniem – osiągnęli strategiczny sukces pod sztandarem społecznej wrażliwości i tylko wnikliwi obserwatorzy zauważają, że pod szyldem szlachetnych intencji rozegrała się cyniczna gra. W efekcie jej rywale utracili, w dużym stopniu, szanse na prawdziwie konkurencyjną prezentację własnych programów, promocję kandydatów i docieranie do opinii publicznej. Nie da się tego zrobić bez znacznych finansowych nakładów. Mało, który Kowalski dostrzeże ten fortel. Himalaje sprytu zostały zdobyte. Politycy PiS, SLD i PSL-u znaleźli się w pułapce, a propagandyści PO przykleili im na dodatek metkę chciwych na państwowe dotacje. Ten majstersztyk to niewątpliwie pokaz wielkiego sprytu i umiejętności marketingowych, ale czy społeczeństwo to kupi pokaże czas.